Translate

piątek, 22 maja 2015

Kai the GazettE

   Tak jak obiecałam, dziś kolejny wpis. Tym razem na celownik wzięłam Kaia z the GazettE. Również wykonany pastelami. Niestety teraz będę pewnie nimi zanudzać.
   Zastawiam się czy pośród zwiedzających, gdyż nie wiem czy mam stałych bywalców, zna i lubi ten zespół. Myślę, że owy perkusista ma naprawdę uroczy dziecinny uśmiech, dlatego za cel postawiłam sobie narysowanie go właśnie radosnego. No i oczywiście koniecznością były dla mnie czarne włosy. Uważam, że w nich wygląda najlepiej.
   Tym razem prócz samego rysunku będzie porównanie.







   Tak jak mówiłam w poprzednim poście. Szkic wychodzi zawsze dziwnie, żeby nie użyć słowa tragicznie. Zauważyłam, że nie tylko u mnie. Co jest całkiem pocieszające. W końcu i tak liczy się efekt końcowy.
























  Tak jak mówiłam, przynajmniej ma się dobry humor podczas rysowania. A sam efekt końcowy jest tajemniczy i nieraz bardzo zaskakujący.




















   Teraz dopiero widzę, że wygląda jakby uciekł z psychiatryka. Nadal nie mogę nadziwić się jak z czegoś takiego mogło wyjść coś co mi się podoba.
   Wadą dla mnie jest to, że się mimo wszystko strasznie sypią, a ja nie jestem zbyt uważna przez co, jak widać na załączonym zdjęciu, często wszystko brudzę. Myć ręce chodziłam wielokrotnie, biurko wyglądało jakbym wysypała na niego węgiel, a i sama praca mi się brudziła. Mimo, że miałam kartkę, by tak się nie działo. Nie wiem jak ja to robię. Tak, więc rysując pastelami warto mieć to na uwadze.


   I taki o to jest efekt końcowy. Mimo, że nie przepadam za pomarańczowym to w połączeniu z brązami dało to całkiem ciepły i przyjemny efekt.


I porównanie:
6 stycznia 2013 (węgiel)
20 maja 2015 (pastele)

















   Czy zrobiłam postępy? W moim odczuciu minimalne. Na pewno teraz inaczej rysuję włosy i bardziej zwracam uwagę na cienie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz