Translate

środa, 22 października 2014

Five Nights at Freddy's

   Tę grę zobaczyłam kilka dni temu na YouTube, ale postanowiłam zagrać dopiero dziś. Czemu tak "długo" zwlekałam z zagraniem? Cóż, nie jestem typem osoby, która często gra. To przez to, że jestem naprawdę beznadziejna, jeśli o wygrywanie chodzi. Jedyna gra jaką przeszłam był "Złoty Gryziwąs". Tak, to gra dla dzieci! >o<)/

   This game I saw a few days ago at YouTube, but I decided to play only today. Why so "long" I delayed with playing? Well, I'm don't type person which often to playing at game. It's because I'm really hopeless when it comes about winning. The only game that I won a "Golden Gryziwąs". Yes, it's a game for kids! >o<)/

   "Five Nights at Freddy's" jest z gatunku horroru. Jesteśmy nowym ochroniarzem i pracujemy w pizzeri. Mamy przetrwać każdą noc. Ta gra nie jest skomplikowana, ale trzeba mieć refleks i być skupionym. Niestety mi się nie udało przetrwać drugiej nocy.

   "Five Nights at Freddy's" is a horror. We're new bodyguard and working in a pizzeria. We are to survive every night. This game is not complicated, but have to have reflexes and be focused.
Unfortunately, I could not survive a second night.





Zdjęcie z Google.
Photo from Google.



   Zdjęcia wzięłam z Google. Nie wiem czemu nie mogę zrobić screenshot'a. (._. )
   Photo I took from Google. I don't know why I can't do screenshot.

   Pomieszczenie z którego dowodzimy wygląda tak:
   Room from which we command look so:



   Gra jest naprawdę fajna. Na pewno zagram w to jeszcze raz.
   Game is really cool. Surely I'll play at this again.

Do zobaczenia!
See you!

poniedziałek, 15 września 2014

Zestaw miesięcznika

   Ostatnio mnie nie było, ponieważ wakacje, lenistwo, trochę pracy, by zarobić pieniądze.
A na co zarobić? A na takie pierdoły:

   Jak widać na załączonym obrazku powyżej jest to mleczko pod prysznic ziaji. Zapach ma przyjemnie kokosowy, chociaż wydaje mi się, że krótkotrwały na ciele. Drażni też lekko moją skórę chwilę po wykąpaniu, ale dość szybko znikają podrażnienia. Mimo to bardzo go lubię.

   Zacznę od lewej:
- płyn do demakijażu oczu dwufazowy z ziaji. Uwielbiam go. Niedawno byłam niedaleko Mrągowa na weekend i po drodze zajechaliśmy do sklepu - tam go kupiłam z czystej ciekawości. Spróbowałam i się zakochałam. Bardzo szybko zmywa mi makijaż i nie muszę trzeć oka niezliczoną ilość razy. Osobiście polecam!
- płukanka do włosów z Joanny. Nie mogę się wypowiedzieć na jej temat, ponieważ jeszcze nie próbowałam. Jeśli ktoś już stosował byłabym ogromnie wdzięczna za napisanie w komentarzu doświadczeń z tą płukanką.
- masło kakaowe z ziaji. Bardzo łatwo zauważyć, że przeważnie używam produktów z tej firmy. Bardzo ją lubię, ponieważ większość kosmetyków mi odpowiada. Krem jest naprawdę super. Po posmarowaniu twarz jest nawilżona i gładka przez cały dzień - przynajmniej w moim przypadku. Zapach też ma fajny, przyjemnie kakaowy.
- peeling truskawkowy z Joanny. Stosowałam raz. Ma fantastyczny truskawkowy zapach. Zwykle nie używam peelingu, więc nie bardzo wiem co powiedzieć po pierwszym razie, ale suche skórki zniknęły - przynajmniej na razie.
- gumka do ścierania - króliczek - szału nie ma, ale fajnie wygląda.
- Różowa kredka do oczu wodoodporna firmy NAOMI. Zakupiona wczoraj w jakimś wiejskim sklepie. Jeszcze nie stosowałam. Zapach jest fatalny. Taki jak w szminkach dla małych dziewczynek. Kiedyś były takie zastawy. Nie wiem czy teraz są. Ogólnie nie lubię kredek do oczu. Nie wiem może źle się nimi maluję, ale nigdy ich jakoś szczególnie na oku nie widzę, a lubię intensywne kolory. Ciekawi mnie też czy rzeczywiście będzie wodoodporna.

   Pokrowiec na telefon za 5 zł. Szału z nim nie ma, ale bardzo lubię motyw zwierzęcy i akurat potrzebowałam pokrowca, więc kupiłam.

   Moim kolejnym zakupem są te cuda (przynajmniej dla mnie):

   Koszulka jednego z moich ulubionych zespołów - Crestillion. Co prawda kosztowała mnie 22 dolary + wysyłka, czyli razem 30,20$ , ale myślę, że warto wspierać młody zespół, który znalazł swoją pasję i robi to co lubi. ;3; Nie żałuję wydanych pieniędzy. Zresztą sama zarobiłam, to mogłam.


















   Ostatnio zakupiony płaszcz Pyon Pyon. Marzył mi się już od roku i w końcu udało mi się go kupić na OLX.pl (tablica.pl) za 240 zł. Szukałam używanego w dobrym stanie, gdyż uważam, że cena z repostuj.pl jest trochę za wysoka. Myślę, że wart jest tych ponad 200, niż ponad 300. Za to na ebay.com osiągał cenę ponad 400-600. Mimo wszystko jestem zakochana w tym płaszczu.

   Mam też nowego zwierzęcego członka rodziny:



















   To ten żółto-zielony (żółte skrzydła). Nazywa się Kitcha (hehe) i został uratowany od kota przez osobę C, która jest znajomą osoby B, a ta za to jest koleżanką osoby A, która jest moją bliską koleżanką. Trochę to dziwne, ale prawdziwe. Aż sama jestem w szoku. W każdym bądź razie szybko się zadomowił z pozostałą czwórką. Może kiedyś bardziej o nich wspomnę. Ale nie dziś.

   Z innych wieści. Ostatnimi czasy poszłam do kosmetyczki i w końcu zrobilam sobie akrylowe paznokcie oto efekty:



















   Te po lewo zrobiłam w lipcu, a po prawo w czerwcu. Aktualnie nie mam żadnych. ;3; Sporo osób było ciekawych jak mogę z nimi funkcjonować, ale dla mnie są bardzo wygodne i poręczne. Co prawda z niektórymi rzeczami miałam problem, jednak nie jest źle.

I ostatnią z nowinek jest portret nad którym aktualnie pracuję:
osobnik na kartce to Petri z Crestillion

   Jak widać prawie w całości wykonywany kredkami, tylko czarne elementy są ołówkiem, gdyż nie mam czarnej kredki (;-;)
A zdjęcie, z którego rysuję to jest TO
Troszkę inaczej wygląda, ale w tym tkwi urok (mam taką nadzieję ;v;)

niedziela, 10 sierpnia 2014

Z innej beczki

   Hej, hej! dawno nie pisałam, ale bywa i tak. Własnie dzis przekłułam sobie wargę! Jestem naprawde tym podekscytowana. Szykuje sie też rysunek portretu. 

Ale nie o tym chciałam!

Jeśli ktoś jest zainteresowany to na blogu "Na wsi w Japonii" jest rozdawajka! (tak biorę w niej udział.)

Tutaj macie do niej link:

http://japonskiekosmetyki.blogspot.jp/p/missha.html

Serdecznie zapraszam i pozdrawiam autorkę bloga!

poniedziałek, 14 lipca 2014

Poczynania z tabletek ciąg dalszy

   Czas mija nieubłaganie, bo już lipiec. Jestem bardzo leniwa, więc długo nie pisałam. Ćwiczyłem trochę na tablecie, ale jest trochę trudno. Można porównać Tutaj pierwszy rysunek.

    Time passes inexorably, cuz already July. I'm very lazy, so long I didn't write. I practiced at the tablet, but is little difficult. Can compare Here frist art.

A tak prezentuje się najnowszy:

And so presents the Latest:


   Czerwony kaprurek- złe zakończenie. Wiem, wilk mi nie wyszedł. Nie umiem rysować zwierząt (jeszcze). Przepraszam!

   Little Red Riding Hood - bad end. I know, the wolf  fail me. I can't draw animals (yet). I so sorry!

A tu prace nad kopciuszkiem:

And here the works above Cindrerella:



Teraz wygląda lepiej niż na zdjęciu. Naprawdę.

Now look better than at pic. Really.
I'm sorry. My english is bad, but I learn him now.

piątek, 23 maja 2014

~ Z życia wzięte

  Dziś krótko, zwięźle i na temat. Zakupiłam tablet graficzny Wacom Bamboo light. Przyznam, że początki wcale takie łatwe nie są. Mimo to zabawa jest przednia. Oto pierwsze poczynania:

  Ani twarz nie wyszła ani ręka, ale jak na pierwszy raz to mi się całkiem podoba.


  A tak wygląda tablet:

Zdjęcie ściągnięte z Google.

czwartek, 15 maja 2014

Rainbow Angel

  Wspomniałam już na Facebooku kilka dni temu. Nie posługuję się tylko tradycyjnymi metodami rysunku, ale też tymi elektronicznym. Niestety przez brak tableta graficznego muszę korzystać z myszki od komputera. Efekt może przez to piorunujący nie jest, ale się staram jak tylko mogę.


  To pierwsza faza. Niestety dalszych nie ma, gdyż nie pomyślałam by zrobić więcej. Jeśli znalazłyby się osoby, które chciałyby rozbudowany wpis z tym programem, to można napisać w komentarzu lub na Facebooku, a wykonam następny rysunek.


  A tak wygląda już skończony. Nie wiem jak innych, ale mnie bardzo zauroczył i jestem z niego dość dumna.
  I to na tyle. Wpis krótki i zwięzły. Miłego dnia wszystkim!

środa, 14 maja 2014

#Rose 4 - Elf

  O Elfie wspominałam już tutaj, ale wpis będzie dziś.

  Myślę, że to dość ciekawy temat i każdy może go interpretować po swojemu. Ogólnie uważam, iż smoki, wampiry, kosmici czy inne tego typu "stworki" można rysować na swój sposób utrzymując tylko pewne fragmenty.
  Przyznam, że trochę mnie śmieszy kiedy ktoś przy rysunku z wyobraźni podkreśla nam błędy. W końcu jakby nie patrzeć, to nasz rysunek, nasza wyobraźnia i nasz pogląd na dany temat, więc czemu jakaś osoba ma nam mówić jak coś powinno wyglądać?
  Kiedyś na pewnej stronie (nie będę robić reklamy) ktoś wspomniał o rogach, że powinny być umieszczone gdzie indziej. Zaczęło mnie to zastanawiać właściwie dlaczego, skoro to czyjaś wyobraźnia. Jak chce to nawet na nosie czy uchu może go narysować. Nie są to rysunki realistyczne, gdzie trzeba się trzymać pewnych schematów, więc trzymanie się sztywnych zasad moim zdaniem jest bez sensu, bo tylko się ograniczamy. Nie dajmy się zwariować przez "poprawną anatomie". Gdybym chciała idealny rysunek, to bym narysowała portret. Naprawdę nie hamujmy naszej wyobraźni.
  No to teraz do rzeczy, ponieważ się troszkę zagalopowałam. (^v^; )


  Nie robiłam tutaj jakiegoś wstępnego szkicu, co było lekkim błędem. Kiedy coś rysujecie warto na trochę odejść od szkicu. Poróbcie coś przez ten czas na przykład poczytajcie, odkurzcie czy zaparzcie sobie kawy/herbaty. Takie coś pozwala obiektywniej spojrzeć na pracę. Można wychwycić popełnione błędy. Osobiście sama tego nie zauważyłam, ponieważ zwykle jak robiłam szkic - jak w tym przypadku - to od razu też całą resztę, przez co nie zauważyłam tutaj kilku błędów jakie popełniłam. Zorientowałam się dopiero w trakcie lub po skończeniu. O obiektywnym patrzeniu dowiedziałam się od Elfika777, tylko nie pamiętam dokładnie w którym wpisie. To właśnie jej blog jak i sama autorka zainspirowała mnie do wykonania tej pracy.


  Przyznam się, że nie mam jakiś szalenie dobrych kredek i mam naprawdę mało kolorów, przez co musiałam radzić sobie z tym co miałam. To całkiem zabawne doświadczenie, ponieważ nagle dowiadujecie się, że nie macie tego czego byście chcieli i odkrywacie, iż da się robić coś z niczego.
  Szczerze mówiąc bardziej lubię cieniować niż tworzyć szkice. Kiedyś prawie wyrzuciłam szkic rysunku, który po wycieniowaniu okazał się całkiem fajny.
  Kredkami cieniuję bardzo rzadko, właściwie to był chyba pierwszy raz kiedy tak naprawdę nimi cieniowałam, dlatego też sprawiło mi to tyle radości i dobrej zabawy.


  Przy cieniowaniu zawsze trzeba mieć na uwadze, z której strony chcemy by padało światło. Nie jest tajemnicą, że pewne miejsca muszą być ciemniejsze w dalszej części, a jasniejsze w bliższej. Starałam się zachowywać tą równowagę.
  Właśnie w tym momencie zorientowałam się, że popełniłam dwa błędy. Pierwszym było złe narysowanie kreski pod biustem. Mój elf miał być szczupły, więc kreskę powinnam postawić troszkę inaczej. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, a ponieważ już wycieniowałam, to nie było odwrotu.  Drugim błędem  był sam biust. Proporcjonalnie do twarzy zrobiłam go zbyt dużym. Jego wielkość spotęgowały jeszcze falbanki na ubraniu. Optycznie go jeszcze powiększyły.



  Przy dalszym kolorowaniu przeskakiwałam to tu, to tam. Kiedy jedno miejsce zaczynało mnie nużyć brałam się za inne lub wracałam do poprzedniego. Dość przyjemnie cieniowało mi się oczy i wianek.


  Spory kłopot sprawiły mi włosy i prawe ramię (te wycieniowane). Przyznam się bez bicia, że włosy nie należą do mojej mocnej strony. Kosmyki, blaski na nich są dla mnie zawsze dużym wyzwaniem.


  Trudno mi powiedzieć czy prawe ramie było źle narysowane czy wycieniowane.  Ciągle sprawia wrażenie wygiętego do przodu. podejrzewam, że powinnam wycieniować je ciemniej, a nie zaznaczać na nim światło.
  Na to nic już nie poradzę, ale za to mam lekcje na następny raz i jestem bogatsza w doświadczenia. Na pewno nie jest to moja ostatnia przygoda z kredkami, tego jestem w 100% pewna.


  Tak prezentuje się prawie skończona praca. Mam zamiar w przyszłości narysować za nią las. Uważam, że jak na pierwsze próby cieniowania kredkami tragicznie nie jest. Jeśli ktoś nie jest przekonany do pewnych technik czy narzędzi jak farby, pastele czy węgiel to szczerze zachęcam. Czasem warto spróbować czegoś nowego. Rysunek ma być relaksem, a ten wymyślony przez nas ma pobudzać naszą wyobraźnie i sprawiać nam przyjemność.

niedziela, 11 maja 2014

Kryształowa Dama

  Tak jak napisałam na fanpage'u (zapraszam do polubienia) wpis jest w weekend.
  Ostatnio chwycił mnie temat Grecji, olimpu i bogów jak Hades czy Posejdon. Do tego lubię mangę. Niby wydaje się to prostą sztuką artystyczną, ale mimo wszystko bez ćwiczeń na pewno nam nic nie wyjdzie. Ja nadal się uczę tej techniki, jednak osoby lubiące różne sztuki artystyczne powinny pamiętać, by mieszać wszystko ze sobą, a nie chwytać się tylko jednego tematu. Na własnym doświadczeniu wiem, że trudniej wtedy o realizm w pracy, ponieważ na przykład zdajemy sobie sprawę, że rysujemy czyjś portret, a nagle wychodzą nam mangowe oczy. :P Oczywiście jest tu spore uogólnienie, ale mi nieraz zdarza się przez to gubić proporcje, dlatego uważam, że wszystko z umiarem powinno się robić, nawet rysować. Oczywiście nie mówię, że to reguła, mogę tylko ja tak mieć, a może mieć to każdy. (^.^; )

 Daję po dwa zdjęcia, jedno bez przeróbek, a drugie po dodaniu filtra, by wzmocniło słabo widoczny ołówek.
  Najpierw zrobiłam szkic człowieka... No dobra... Starałam się zrobić szkic człowieka. Nigdy nie wychodzi mi zbyt pięknie, ale co poradzić nogi i tak będą ukryte. Może wydawać się, że biodra są za małe, jednak tak nie do końca jest. Biust był mniejszy, a dlatego, iż jest na nim luźniejszy materiał, to musiałam go powiększyć, ponieważ materiał nigdy nie przylega jak jest większy.



  Dorobiłam dół sukni i zmazałam większą cześć nóg zostawiając tylko stopy i część łydki. Dorobiłam też rozwianą pelerynę dla efektu. Nie wiem jak Wam, ale mi się to strasznie podoba. Peleryn może nie szczególnie, ale na pewno nieraz zobaczycie u mnie rozwiane suknie.


  Dorysowałam włosy i twarz oraz drugiego buta i zaczęłam poprawiać kontury, by były wyraźniejsze. Początkowo "korona" miała być zupełnie inna. Pomysł na rysunek w głowie miałam kilka dni wcześniej. Podczas rysowania wpadłam na pomysł zrobienia jej korony z kryształów, które będą ustawione na kształt jakby hełmu... Nie wiem jak to określić.


  Po zaznaczeniu konturów wzięłam się za cieniowanie sukni. Najbardziej nie moglam doczekać się dołu, więc to od niego zaczęłam stopniowo idąc ku górze. Pojmując na "chłopski rozum", że tak się wyrażę, suknia jest biała, więc wiadomo, iż cienie będą raczej w odcieniach szarości, a tylko tu gdzie pada mocne światło będzie biała.
   Po wycieniowaniu całej sukni wzięłam się za pas i dorobiłam bransolety, o których całkowicie wcześniej zapomniałam. Początkowo miały być srebrne tak jak "pierwsza" korona, jednak zmieniłam zdanie uważając, że złoto nada bardziej królewski i bogaty charakter postaci. Wzięłam się też za pierwszy kryształ.

    Dokończyłam dwa pozostałe kryształy, dorobiłam kolor sandałom, pocieniowałam włosy, pokolorowalam peleryne i na samym końcu zajęłam się skórą i oczami.
  Gwoli wyjaśnienia:
1. Włosy:
~ nie robiłam na nich blasków, gdyż nie miałam ochoty
~ nie szczególnie mi się to podoba
~ szczerze mówiąc to o nich zapomniałam
2. Peleryna:
~ ze względu na to, iż włosy też są niebieskie musiałam mocniej ją wycieniować, a że nie miałam już bardziej ciemnej kredki użyłam długopisu.
~ w jedym miejscu źle go wycieniowałam i starałam się to naprawić błękitną kredką. Plan się nie powiódł tak do końca. Troszkę się rozjaśniło, ale nie na tyle, by było dobrze.
~ w tym miejscu gdzie używałam błękitnej kredki zrobiło się zgięcie przez co przy robieniu zdjęcia przy świetle dziennym zrobił się niezamierzony światłocień. Nie powiem gdzie. Zostawiam to dla Was do znalezienia. (^v^)
~ przy rysowaniu ołówkiem peleryny dałam za dużo materiału co sprawiło, iż unosi się bardzo wysoko, ale patrząc po cieniowaniu wewnątrz wygląda jakby uniosła się tylko o polowe. Początkowo to miały być włosy.
3. Skończona praca:
~ przyznam, że jeszcze jej nie skończyłam. Pracuję nad tłem, które za nic w świecie nie chce mi wyjść.
~ jak już się z tym uporam to wstawię skończoną pracę na Facebooka.

Co porabiacie w tę leniwą niedziele?

#Z pingwiniej beczki

   Tak jak napisałam teraz daję zdjęcia budynków widzianych z mojego okna. Robiąc je chciałam uchwycić niebo, które przybierało różne barwy. Koło zdjęć są daty wykonania:
9.05.2014


20.11.2013
20.11.2013

25.03.2014
25.03.2014

25.03.2014

niedziela, 27 kwietnia 2014

Kiedy wiosna nadchodzi...

Kiedy tak się zastanowić, to mało piszę o wykonywaniu pracy. Dziś postanowiłam pomęczyć trochę łabędzia.

Zwykle nie opisuję własnych prac, ponieważ często zapominam robić zdjęć. W tym przypadku było akurat inaczej, gdyż ostatni raz farbami malowałam w gimnazjum (ok. 6-7 lat temu). Przyznam się bez bicia, że nie lubię farb. Zawsze miałam przestrach, że mi nie wyjdzie. Nie bardzo się lubiliśmy. (^- ^; ) Ostatnio, jednak - może nie tak ostatnio - pomyślałam, że spróbuję.

 
Naprawdę byłabym wdzięczna za niekopiowanie/niekradnięcie moich zdjęć. :)

Najpierw pomalowałam całą kartkę na błękitno. Następnie stopniowo zaczęłam używać coraz ciemniejszych tonów niebieskiego. Farby plakatowe - nie wiem jak inne, nie miałam okazji próbować - mają niestety to do siebie, że trzeba czekać aż przeschną. Nie jestem zbyt cierpliwą osobą, więc kładłam farbę niemal od razu co nie było dobrym pomysłem. Kartka zaczęła się "wałkować". Gdybym nie przestała mogłabym zrobić dziury. (; - ;)
Problemem też było przy tym, że mieszał mi się kolor co również jest wadą nieczekania. Dlatego siłą rzeczy musiałam odczekać swoje. 


Po dalszym dokończeniu malowania wody i nieba, jak na wyżej wymienionym obrazku nadeszło...



... kolejne czekanie...



Niestety tutaj też za krótko czekałam i łabędź robił się błękitny... tyle czekania...

W końcu po tym całym męczącym czekaniu. Mogłam zabrać się za pierwszego łabędzia. Nie powiem by to była jakaś droga przez mękę. Dość przyjemnie się go malowało. Przed tym jeszcze zrobiłam lekkie fale. By nadać im piany na górze, nabierałam na gruby pędzel białej farby i lekko stukałam w kartkę, tak aby nie zrobiła się z tego jednolita "masa", a raczej własnie taka piana. Przez czas schnięcia poprawiałam jeszcze chmury.

Po namalowaniu pierwszego łabędzia zabrałam się za kolejne. Malowałam, czekałam i poprawiałam po kolei. Pracowałam jak szalona coraz lepiej się bawiąc.




Niestety, malowanie tak mnie pochłonęło, że w trakcie zapomniałam robić zdjęć. (>v<)

Przypomnę, że wtedy bardzo bolał mnie ząb i nie mogłam spać, przez co malowałam do około 2-3 w nocy. Byłam już tak padnięta, że zakończyłam pracę i zaczęłam się chwalić znajomym na prywatnym fejsiuniu skończoną pracą dnia następnego. Wtedy zauważyłam, że zapomniałam zrobić odbić w wodzie. 


Szybko je domalowałam, biały lekko mieszając z błękitnym. Można zobaczyć zauważalne błędy, jak np niezbyt smukłe łabędzie. Malując coś z wyobraźni często narażamy się na złe proporcje. Myślę, że nie jest to złe, ponieważ mimo wszystko ćwiczymy i stajemy się lepsi w tym co robimy. Z czasem moje łabędzie pewnie będą smuklejsze i bardziej dopracowane. Jedna z użytkowniczek na pewnym portalu - nie będę robiła reklamy - słusznie zauważyła, że nie zrobiłam odblasków na wodzie. Teraz z perspektywy czasu - plus poszłam na spacer nad wodę - mogę powiedzieć, iż niekoniecznie są tu potrzebne odblaski. Rzeczywiście nadałyby naturalności i lekkiego realizmu pracy, ale zauważyłam, że na wodzie nie zawsze one występują. Można także zobaczyć, iż w żadnym miejscu nie wyznaczyłam światła, przez co nie można określić gdzie mogłoby się znajdować światło. Nie chciałam też pokazywać tutaj prawdziwości widoku, a zachować lekko "baśniowy" charakter mojej pracy.

Słowem końca - dziękuję za przeczytanie tego jak i innych postów. Zapraszam do komentowania i obserwowania.


Nie składałam jeszcze życzeń. Spóźnione, ale... Wszystkiego dobrego na Wielkanoc... która była kilka dni temu...

Byłam na działce, i tak oto sobie niektórzy tam żyją:

Jak się dobrze przyjrzeć można zobaczyć pana pszczołę ( ^u^)

Zwykłe bratki...

... i dzikie bratki...

...wesołą stokrotkę...

... pana żabę...


... zaczynam powątpiewać czy jestem przy zdrowych zmysłach.

W następnym poście zajmę się budynkami (nie z działki), a resztę przyrody zostawię na kiedy indziej. Sztuka to nie praca tylko pasja, więc wszystko może być sztuką. Ogranicza nas tylko wyobraźnia.