Translate

wtorek, 1 grudnia 2015

Stare rysunki

   Miał być co prawda dziś inny post, ale teraz przeglądałam moje stare zdjęcia i postanowiła się podzielić moimi starymi pracami. to niesamowite jak zabawne potrafią być takie rysunki, ale dzięki nim przywraca się do żywych tyle radosnych wspomnień! To był czas rozmazywania cieni :D

Zaczniemy od the GazettE z 2012 roku:

Chłopaki byli rysowani węglem. Jestem człowiekiem, który uznaje, że wszystkim da się rysować toteż Aoiego rysowałam węglem w tabletce (dlatego jest czarniejszy od pozostałych). Ogólnie nie polecam. :P Było zabawnie aczkolwiek niewygodnie się trzymało.








Następny także z 2012 Yuu Shirota:

Jeśli dobrze pamiętam to był mój pierwszy albo 3 portret. Zdjęcie niewyraźne, cienie rozmazane i jeszcze kontury widoczne. :D


I na końcu niedługo przed koncertem w 2012 zespół Ace wraz z przebiegiem rysowania Nimo :)

Rozcieranie, rozcieranie, rozcieranie, ale mimo to lubie te rysunki. Przywołują miłe wspomnienia. :)













poniedziałek, 26 października 2015

Filmowy poniedziałek #2

   Tak, tak, wiem. Miało być co poniedziałek, ale wyszło jak zwykle. Od ostatniego razu dopiero w środę(14.10) udało mi się cokolwiek obejrzeć.
Siedziałam sobie na przerwie i przeglądałam program telewizyjny, gdyż nie oglądam telewizji to i nie wiem co w niej leci. Przerzucam kartki, wyrywkowo czytając tytuły. I oto trafiłam właśnie na ten:

Zdjęcie z Google
   Wiem, że teraz jest ten wielki szał na wampiry wszelkiej maści i pewnie niektórych odrzuca już sam tytuł. Początkowo też myślałam, że będzie takie jak inne. Film ma swoje plusy i minusy. Zacznijmy od tego, że jest z 1994 roku. Jak na ten rok myślę, że wizualnie prezentuje się dobrze. Nawet zaryzykowałabym stwierdzeniem, iż jest bardzo dopracowany. Obala wiele mitów, aktorzy są świetnie ucharakteryzowani, gra aktorska trzyma poziom. Co mnie zawiodło to to, że w gazecie pisali, że to jest thriller, jednak ja bym podciągnęła to pod... może dramat? Film bardziej wydaje się smutny niż przerażający. Po dreszczowcach oczekuję napięcia i sikania ze strachu. No, ale niestety. Może ktoś się wystraszy, jeśli boi się widoku krwi. Mimo to nie jest jej znów aż do przesady co jest dla mnie na plus.

Główny bohater. Zdjęcie z Google
   Dla mnie wielkim plusem jest główny bohater. Brad Pitt nieraz zaskoczył mnie swoją grą aktorską. Tak było i tym razem. Dobra, ok, przyznaje się bez bicia, w ogóle go nie poznałam. Co mi udowadnia, że świetnie gra. Nie lubię aktorów monotonnych, którzy jakiej roli by nie dostali zawsze zagrają ją podobnie. On w każdej dosłownie staje się tą osobą.On jej nie gra, on nią jest. Ja go, jak i innych aktorów, nigdy nie oceniam poprzez pryzmat prywatnych odczuć względem człowieka. Oceniam tylko i wyłącznie grę aktorską. Jeśli kogoś nie lubię, ale zagra świetnie, to po prostu to mówię. Zauważyłam, że sporo osób, jednak ocenia nie grę, a aktora. Szkoda.


   Tom Cruise też zagrał fenomenalnie. Jak dla mnie postać miała być dobrym, szalonym złoczyńcą i rzeczywiście taki był. Momentami troskliwy, a innym razem szajba mu odwalała. Dodatkowo miał niesamowita charakteryzacje. Stroje, makijaże, wszystko mnie zachwycało. Charakteryzatorzy naprawdę się postarali pod tym względem. Odwalili kawał dobrej roboty.


   Aktorki, która zagrała Claudie szczerze mówiąc nie znam. Ale trzeba przyznać, że rzeczywiście w filmie wyglądała jak porcelanowa laleczka. W pewnym sensie podobała mi się relacja między nią a głównym bohaterem. Troszkę trudno ją określić,
   Na tym zakończę, by nie zdradzać zbyt dużo. Ogółem mówiąc, bardzo polecam ten film, ale chyba bardziej osoba, które lubią wampiry. 

poniedziałek, 7 września 2015

Filmowy poniedziałek

   Dziś zaczniemy na luzie bez wielkich uniesień. W piątek wieczorem miałam chwilę czasu, więc postanowiłam obejrzeć film, który po prostu kocham. Być może wielu z was o nim słyszała, a jak nie to polecam.



Prawo Bronxu (oryg. A Bronx Tale) – film z 1993 roku w reżyserii Roberta De Niro na podstawie sztuki Chazza Palminteriego. (Źr. Wikipedia)

   Film opowiada o chłopcu imieniem Calogero, który wychował się w Bronxie. Za czasów, gdy biali i czarni prowadzili ze sobą spory i bójki. Jako mały chłopiec podziwiał niemal jak Boga gangstera zwanego Sony. Mężczyzna w ogóle nie zwracał na niego uwagi aż do pewnego dnia kiedy malec był świadkiem nieprzyjemnego zdarzenia. Od tej chwili zaczęła się ich znajomość.

Google grafika

   Bardzo przypadły mi do gustu postacie. Szczególnie główny bohater. Chłopak ciekawy świata i nie rozumiejący pewnych spraw. Nieświadomie stacza się na dno wpadając w niewłaściwe towarzystwo. Dobry dzieciak w świecie przepełnionym nienawiścią i rasizmem.
   Sony jako boss też jest moim zdaniem genialnie pokazany. Człowiek, który jest przywódcą gangsterów tak na prawdę jest dobry i niezwykle inteligentny. Wychowuje malca niemal jak swojego syna ucząc go co jest właściwe a co nie.
   Chociaż postaci drugoplanowe zostały lekko spłycone to podoba mi się pokazanie ich głupoty i bezmyślności. Mam tu na myśli przyjaciół Calogero - Mario, Śliskiego i pozostałych. Tak bardzo chcieli dokopać czarnym, że nie zastanowili się jakie będą konsekwencje ich nieprzemyślanych działań.

Google grafika


   Otoczenie również jest dla mnie na plus. Z pozoru zwykła dzielnica, a jednak rządząca się swoimi własnymi prawami. Każdy zna każdego, a jednocześnie jakby nikogo nie znali. W sumie minusów jakoś szczególnie nie wyłapałam. Jedyne co mnie zawiodło to nagły brak matki kiedy główny bohater podrósł. Nagle wyparowała z całej fabuły.
   Na akcje też nie narzekam, aczkolwiek Calogero mógł zrobić kilka większych przestępstw, które by pokazały jak rzeczywiście popadł w kiepskie towarzystwo.



   Myślę, że jeśli ktoś zrozumie fabułę to film idealnie wprowadza nas na tor refleksji i przemyśleń. Przyznam szczerze, że niektóre żarty czy momenty z filmu zrozumiałam dopiero teraz, gdy dojrzałam. Czasem nie jesteśmy wstanie pojąć czegoś oczywistego, jeśli do tego nie dorośniemy. Film pokazuje, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Często zastanawiam się czemu nadal trwa walka między czarnymi i białymi. W zasadzie różni nas tylko kolor skóry. W końcu i jedni, i drudzy są dobrzy oraz źli. Czarny czy biały dla mnie każdy jest bratem. Nie chcę zmieniać na siłę poglądów innych ludzi, w końcu każdy ma prawo wyboru. Jednak fajnie, by było zastanowić się nad tym, czy rasizm ma sens. Trzeba pamiętać, że nienawiść rodzi nienawiść. Agresja nie rozwiązuje problemów tylko je pomnaża. Czy zamiast atakowania siebie na wzajem nie ma innego sposobu na złagodzenie konfliktu?

poniedziałek, 20 lipca 2015

"Good morning"

   Miałam 3 dni wolnego, więc postanowiłam zrobić coś dla przyjemności. A ponieważ dalej robię rysunek Leo, to szybko dla odpoczynku narysowałam dziewczynę z kubkiem. :) Oto efekty:





   Rysowałam na formacie A4

Materiały:
- zwykły papier do drukarki
- ołówek, gumka
- kredki
- czarny cienkopis
- kawa

   Jako ciekawostkę napiszę, że do skóry użyłam błękitnej, pomarańczowej i ciemnobrązowej kredki.

sobota, 18 lipca 2015

Reita

   No dobra, na razie odkładam przemyślenia odnośnie osunięcia. Jeszcze się wstrzymam, ale podejrzewam, że i tak będzie to konieczne. W lipcu zaczęłam pracę i dość sporo godzin jak i samych dni pracuję. W zasadzie nie mam teraz na nic czasu, a sam dom stał się dla mnie hotelem, w którym w zasadzie tylko śpię. Bycie dorosłym jest takie niefajne. Chciałabym powiedzieć, że przynajmniej kasa będzie, ale nawet szałowych pieniędzy nie zarabiam, ale okoliczności są takie, iż przez rok muszę się tak pomęczyć.
   No nic, nieważne. Zaczynamy. Zastanawiałam się czy dawać przebiegi powstawania z krótkimi opisami czy może jednak wsadzać już tylko gotowe prace.


























Format to A3, blok techniczny. Użyłam suchych pasteli. Tym razem szkic jako tako mi się podobał. Miałam niestety tym razem problem z kolorowaniem. Efekt końcowy mimo, że mi się podoba nie jest tak zadowalający jakbym chciała. Włosy zupełnie mi się nie podobają. Zrobiłam ogromny błąd zaczynając od czarnych elementów. Nie wiem czy na chwile straciłam mózg czy wyłączyło mi się myślenie, ale na czarny próbowałam nanieść żółty. Co wiadomo było masakrycznym pomysłem przez to końcówki dłuższych włosów są takie ciemne. Miałam też straszny problem z szarymi elementami. Były to blaski światła koszuli. Niestety też nie wyszły. Jak ich nie rysowałam to wyglądały źle lub gorzej. Za to jakoś urzekła mnie szmatka na nosie i oko. Cóż na dziś to tyle. Napiszcie czy wam się podobało. Tutaj zdjęcie oryginału. Nie sugerujcie się wiernym odwzorowaniem, bo u mnie raczej nigdy go nie znajdziecie. Lubię lekko zmieniać oryginały.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Informacyjnie

   Przepraszam, że tak pojawiam się i znikam. Niby wydaje się, iż mam mnóstwo czasu. Wstaję rano coś zacznę robić, nagle południe i tu ni stąd ni zowąd wieczór. A spać kładę się około 2 w nocy. Nie wiem, wydaje się jakby czasoprzestrzeń się zaginała. Eh, no co poradzić. Pisać z niczym nie chcę. W zasadzie myślę nad likwidacją tegoż bloga. Moja rzadkość pisania oraz brak systematyczności idealnie przeszkadzają w blogu. Nie ukrywajmy brak czytelników też nie pomaga, ale co się dziwić jak tak rzadko piszę!
   W najbliższym czasie albo będzie rysunek Reity z the Gazette i Leo z VIXX dla koleżanki albo ogłoszenie o końcu bloga. Zobaczymy co przyniesie los.
   No to było tak krótko i informacyjnie.

poniedziałek, 25 maja 2015

Ayano

   Miałam zrobić kolejny portret, ale całkowicie nie miałam chęci. Miałam egzaminy w szkole, potem pojechałam odwiedzić brata, więc raczej nikomu, by się nie chciało po aktywnym dniu o 22 rysować cokolwiek. Raczej marzy się wtedy o łóżku z miękką poduszką. Niedziela była raczej leniwa dlatego postanowiłam dalej nie ruszać nic skomplikowanego. Tak właśnie powstały poniższe rysunki. Akurat zachciało mi się poćwiczyć zwierzęta i inne pierdoły. 
Naprawdę podoba mi się ten żółw. Oczywiście korzystałam ze zdjęcia, ponieważ pierwszy raz rysowałam normalnego żółwia.
Jeśli jest późno i czujecie, że nic nie narysujecie, a mimo to chcecie, to lepiej tego nie robić. Wynik będzie taki jak ten koń, czyli marny. Nawet bym powiedziała tragiczny.
To może być zabawne, ale uwielbiam rysować takiego mechanika/hydraulika. W zasadzie nie wiem czemu.




Ayano już kiedyś pojawiła się u mnie na blogu, ale nie oszukujmy się wyszła mi potwornie. Z tej wersji jestem zadowolona. Serio uwielbiam tę postać.

piątek, 22 maja 2015

Kai the GazettE

   Tak jak obiecałam, dziś kolejny wpis. Tym razem na celownik wzięłam Kaia z the GazettE. Również wykonany pastelami. Niestety teraz będę pewnie nimi zanudzać.
   Zastawiam się czy pośród zwiedzających, gdyż nie wiem czy mam stałych bywalców, zna i lubi ten zespół. Myślę, że owy perkusista ma naprawdę uroczy dziecinny uśmiech, dlatego za cel postawiłam sobie narysowanie go właśnie radosnego. No i oczywiście koniecznością były dla mnie czarne włosy. Uważam, że w nich wygląda najlepiej.
   Tym razem prócz samego rysunku będzie porównanie.







   Tak jak mówiłam w poprzednim poście. Szkic wychodzi zawsze dziwnie, żeby nie użyć słowa tragicznie. Zauważyłam, że nie tylko u mnie. Co jest całkiem pocieszające. W końcu i tak liczy się efekt końcowy.
























  Tak jak mówiłam, przynajmniej ma się dobry humor podczas rysowania. A sam efekt końcowy jest tajemniczy i nieraz bardzo zaskakujący.




















   Teraz dopiero widzę, że wygląda jakby uciekł z psychiatryka. Nadal nie mogę nadziwić się jak z czegoś takiego mogło wyjść coś co mi się podoba.
   Wadą dla mnie jest to, że się mimo wszystko strasznie sypią, a ja nie jestem zbyt uważna przez co, jak widać na załączonym zdjęciu, często wszystko brudzę. Myć ręce chodziłam wielokrotnie, biurko wyglądało jakbym wysypała na niego węgiel, a i sama praca mi się brudziła. Mimo, że miałam kartkę, by tak się nie działo. Nie wiem jak ja to robię. Tak, więc rysując pastelami warto mieć to na uwadze.


   I taki o to jest efekt końcowy. Mimo, że nie przepadam za pomarańczowym to w połączeniu z brązami dało to całkiem ciepły i przyjemny efekt.


I porównanie:
6 stycznia 2013 (węgiel)
20 maja 2015 (pastele)

















   Czy zrobiłam postępy? W moim odczuciu minimalne. Na pewno teraz inaczej rysuję włosy i bardziej zwracam uwagę na cienie.




czwartek, 21 maja 2015

Astrid

   W końcu kupiłam suche pastele. Jestem niesamowicie podekscytowała, ponieważ naprawdę dobrze mi się z nimi pracuje. Oczywiście moje prace nadal nie są idealne i popełniam sporo błędów, ale przynajmniej inni mogą uczyć się na tych błędach. :)






   Ich cena to 29,50 zł. Na początku miałam spore opory czy je kupić. Trzy razy przychodziłam do sklepu, ale w końcu się zdecydowałam. Nie żałuję, aczkolwiek mogłyby kosztować troszkę mniej. Nie będę jednak narzekać. Sprawdzają się dobrze. I mają ładne kolory.












   Postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdzie Astrid z "Jak wytresować smoka 2". Bardzo podoba mi się jej wygląd w tym filmie. A że lubuję się w portretach, to też za takowy się zabrałam. Korzystałam z tego zdjęcia. Mimo to nie chciałam, żeby to był ten sam rysunek, więc minimalne zmiany można zauważyć. Na przykład przechylenie głowy. Chciałam żeby była wyprostowana. Od razu wspomnę, ze muszę poprawić nos i oczy. Mimo to jak na pierwsze poważne zetknięcie z pastelami, myślę, że jest całkiem ok. 







   To w sumie nawet całkiem zabawne, że szkic zwykle wychodzi naprawdę straszny. Zawsze wtedy zastanawiam się czy już go wyrzucić, czy jednak poczekać na efekt końcowy. Zwykle zostawiam. Przynajmniej jest się z czego pośmiać. I satysfakcja jest większa.






























   Tutaj doskonale można zobaczyć ten fatalny nos. Nie mam pojęcia czemu w trakcie tego nie zauważyłam. Mimo wszystko podobają mi się włosy. Ci lepiej rysujących pewnie uznają, że są marne, ale mi się naprawdę podobają. Z włosami (prócz anatomii) mam spory problem. Ostatnio coraz bardziej podoba mi się jak je rysuję.


   A o to i efekt końcowy. Przykro mi, ale jestem tak marnym fotografem, że każdy mój rysunek lepiej wygląda w rzeczywistości niż na zdjęciu. Jakieś rady jak robić dobrze zdjęcia, by nie wyglądały tak jak na wyżej załączonym? 

   Tak gdyby ktoś się zastanawiał czemu futro jest w dwóch kolorach. Najpierw rysowałam to żółte i niestety użyłam za dużo koloru, powinnam rzadziej kreskować, wtedy byłby lepszy efekt. Warto najpierw robić takie coś na oddzielnej kartce. Ja będę pamiętała o tym na przyszłość.

Jutro kolejny portret. :p Postaram się być teraz trochę bardziej aktywna. 

P.S.
Mam tumblra. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, to zapraszam.
https://www.tumblr.com/blog/hakaimelody