Translate

poniedziałek, 25 maja 2015

Ayano

   Miałam zrobić kolejny portret, ale całkowicie nie miałam chęci. Miałam egzaminy w szkole, potem pojechałam odwiedzić brata, więc raczej nikomu, by się nie chciało po aktywnym dniu o 22 rysować cokolwiek. Raczej marzy się wtedy o łóżku z miękką poduszką. Niedziela była raczej leniwa dlatego postanowiłam dalej nie ruszać nic skomplikowanego. Tak właśnie powstały poniższe rysunki. Akurat zachciało mi się poćwiczyć zwierzęta i inne pierdoły. 
Naprawdę podoba mi się ten żółw. Oczywiście korzystałam ze zdjęcia, ponieważ pierwszy raz rysowałam normalnego żółwia.
Jeśli jest późno i czujecie, że nic nie narysujecie, a mimo to chcecie, to lepiej tego nie robić. Wynik będzie taki jak ten koń, czyli marny. Nawet bym powiedziała tragiczny.
To może być zabawne, ale uwielbiam rysować takiego mechanika/hydraulika. W zasadzie nie wiem czemu.




Ayano już kiedyś pojawiła się u mnie na blogu, ale nie oszukujmy się wyszła mi potwornie. Z tej wersji jestem zadowolona. Serio uwielbiam tę postać.

piątek, 22 maja 2015

Kai the GazettE

   Tak jak obiecałam, dziś kolejny wpis. Tym razem na celownik wzięłam Kaia z the GazettE. Również wykonany pastelami. Niestety teraz będę pewnie nimi zanudzać.
   Zastawiam się czy pośród zwiedzających, gdyż nie wiem czy mam stałych bywalców, zna i lubi ten zespół. Myślę, że owy perkusista ma naprawdę uroczy dziecinny uśmiech, dlatego za cel postawiłam sobie narysowanie go właśnie radosnego. No i oczywiście koniecznością były dla mnie czarne włosy. Uważam, że w nich wygląda najlepiej.
   Tym razem prócz samego rysunku będzie porównanie.







   Tak jak mówiłam w poprzednim poście. Szkic wychodzi zawsze dziwnie, żeby nie użyć słowa tragicznie. Zauważyłam, że nie tylko u mnie. Co jest całkiem pocieszające. W końcu i tak liczy się efekt końcowy.
























  Tak jak mówiłam, przynajmniej ma się dobry humor podczas rysowania. A sam efekt końcowy jest tajemniczy i nieraz bardzo zaskakujący.




















   Teraz dopiero widzę, że wygląda jakby uciekł z psychiatryka. Nadal nie mogę nadziwić się jak z czegoś takiego mogło wyjść coś co mi się podoba.
   Wadą dla mnie jest to, że się mimo wszystko strasznie sypią, a ja nie jestem zbyt uważna przez co, jak widać na załączonym zdjęciu, często wszystko brudzę. Myć ręce chodziłam wielokrotnie, biurko wyglądało jakbym wysypała na niego węgiel, a i sama praca mi się brudziła. Mimo, że miałam kartkę, by tak się nie działo. Nie wiem jak ja to robię. Tak, więc rysując pastelami warto mieć to na uwadze.


   I taki o to jest efekt końcowy. Mimo, że nie przepadam za pomarańczowym to w połączeniu z brązami dało to całkiem ciepły i przyjemny efekt.


I porównanie:
6 stycznia 2013 (węgiel)
20 maja 2015 (pastele)

















   Czy zrobiłam postępy? W moim odczuciu minimalne. Na pewno teraz inaczej rysuję włosy i bardziej zwracam uwagę na cienie.




czwartek, 21 maja 2015

Astrid

   W końcu kupiłam suche pastele. Jestem niesamowicie podekscytowała, ponieważ naprawdę dobrze mi się z nimi pracuje. Oczywiście moje prace nadal nie są idealne i popełniam sporo błędów, ale przynajmniej inni mogą uczyć się na tych błędach. :)






   Ich cena to 29,50 zł. Na początku miałam spore opory czy je kupić. Trzy razy przychodziłam do sklepu, ale w końcu się zdecydowałam. Nie żałuję, aczkolwiek mogłyby kosztować troszkę mniej. Nie będę jednak narzekać. Sprawdzają się dobrze. I mają ładne kolory.












   Postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdzie Astrid z "Jak wytresować smoka 2". Bardzo podoba mi się jej wygląd w tym filmie. A że lubuję się w portretach, to też za takowy się zabrałam. Korzystałam z tego zdjęcia. Mimo to nie chciałam, żeby to był ten sam rysunek, więc minimalne zmiany można zauważyć. Na przykład przechylenie głowy. Chciałam żeby była wyprostowana. Od razu wspomnę, ze muszę poprawić nos i oczy. Mimo to jak na pierwsze poważne zetknięcie z pastelami, myślę, że jest całkiem ok. 







   To w sumie nawet całkiem zabawne, że szkic zwykle wychodzi naprawdę straszny. Zawsze wtedy zastanawiam się czy już go wyrzucić, czy jednak poczekać na efekt końcowy. Zwykle zostawiam. Przynajmniej jest się z czego pośmiać. I satysfakcja jest większa.






























   Tutaj doskonale można zobaczyć ten fatalny nos. Nie mam pojęcia czemu w trakcie tego nie zauważyłam. Mimo wszystko podobają mi się włosy. Ci lepiej rysujących pewnie uznają, że są marne, ale mi się naprawdę podobają. Z włosami (prócz anatomii) mam spory problem. Ostatnio coraz bardziej podoba mi się jak je rysuję.


   A o to i efekt końcowy. Przykro mi, ale jestem tak marnym fotografem, że każdy mój rysunek lepiej wygląda w rzeczywistości niż na zdjęciu. Jakieś rady jak robić dobrze zdjęcia, by nie wyglądały tak jak na wyżej załączonym? 

   Tak gdyby ktoś się zastanawiał czemu futro jest w dwóch kolorach. Najpierw rysowałam to żółte i niestety użyłam za dużo koloru, powinnam rzadziej kreskować, wtedy byłby lepszy efekt. Warto najpierw robić takie coś na oddzielnej kartce. Ja będę pamiętała o tym na przyszłość.

Jutro kolejny portret. :p Postaram się być teraz trochę bardziej aktywna. 

P.S.
Mam tumblra. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, to zapraszam.
https://www.tumblr.com/blog/hakaimelody