Translate

niedziela, 27 kwietnia 2014

Kiedy wiosna nadchodzi...

Kiedy tak się zastanowić, to mało piszę o wykonywaniu pracy. Dziś postanowiłam pomęczyć trochę łabędzia.

Zwykle nie opisuję własnych prac, ponieważ często zapominam robić zdjęć. W tym przypadku było akurat inaczej, gdyż ostatni raz farbami malowałam w gimnazjum (ok. 6-7 lat temu). Przyznam się bez bicia, że nie lubię farb. Zawsze miałam przestrach, że mi nie wyjdzie. Nie bardzo się lubiliśmy. (^- ^; ) Ostatnio, jednak - może nie tak ostatnio - pomyślałam, że spróbuję.

 
Naprawdę byłabym wdzięczna za niekopiowanie/niekradnięcie moich zdjęć. :)

Najpierw pomalowałam całą kartkę na błękitno. Następnie stopniowo zaczęłam używać coraz ciemniejszych tonów niebieskiego. Farby plakatowe - nie wiem jak inne, nie miałam okazji próbować - mają niestety to do siebie, że trzeba czekać aż przeschną. Nie jestem zbyt cierpliwą osobą, więc kładłam farbę niemal od razu co nie było dobrym pomysłem. Kartka zaczęła się "wałkować". Gdybym nie przestała mogłabym zrobić dziury. (; - ;)
Problemem też było przy tym, że mieszał mi się kolor co również jest wadą nieczekania. Dlatego siłą rzeczy musiałam odczekać swoje. 


Po dalszym dokończeniu malowania wody i nieba, jak na wyżej wymienionym obrazku nadeszło...



... kolejne czekanie...



Niestety tutaj też za krótko czekałam i łabędź robił się błękitny... tyle czekania...

W końcu po tym całym męczącym czekaniu. Mogłam zabrać się za pierwszego łabędzia. Nie powiem by to była jakaś droga przez mękę. Dość przyjemnie się go malowało. Przed tym jeszcze zrobiłam lekkie fale. By nadać im piany na górze, nabierałam na gruby pędzel białej farby i lekko stukałam w kartkę, tak aby nie zrobiła się z tego jednolita "masa", a raczej własnie taka piana. Przez czas schnięcia poprawiałam jeszcze chmury.

Po namalowaniu pierwszego łabędzia zabrałam się za kolejne. Malowałam, czekałam i poprawiałam po kolei. Pracowałam jak szalona coraz lepiej się bawiąc.




Niestety, malowanie tak mnie pochłonęło, że w trakcie zapomniałam robić zdjęć. (>v<)

Przypomnę, że wtedy bardzo bolał mnie ząb i nie mogłam spać, przez co malowałam do około 2-3 w nocy. Byłam już tak padnięta, że zakończyłam pracę i zaczęłam się chwalić znajomym na prywatnym fejsiuniu skończoną pracą dnia następnego. Wtedy zauważyłam, że zapomniałam zrobić odbić w wodzie. 


Szybko je domalowałam, biały lekko mieszając z błękitnym. Można zobaczyć zauważalne błędy, jak np niezbyt smukłe łabędzie. Malując coś z wyobraźni często narażamy się na złe proporcje. Myślę, że nie jest to złe, ponieważ mimo wszystko ćwiczymy i stajemy się lepsi w tym co robimy. Z czasem moje łabędzie pewnie będą smuklejsze i bardziej dopracowane. Jedna z użytkowniczek na pewnym portalu - nie będę robiła reklamy - słusznie zauważyła, że nie zrobiłam odblasków na wodzie. Teraz z perspektywy czasu - plus poszłam na spacer nad wodę - mogę powiedzieć, iż niekoniecznie są tu potrzebne odblaski. Rzeczywiście nadałyby naturalności i lekkiego realizmu pracy, ale zauważyłam, że na wodzie nie zawsze one występują. Można także zobaczyć, iż w żadnym miejscu nie wyznaczyłam światła, przez co nie można określić gdzie mogłoby się znajdować światło. Nie chciałam też pokazywać tutaj prawdziwości widoku, a zachować lekko "baśniowy" charakter mojej pracy.

Słowem końca - dziękuję za przeczytanie tego jak i innych postów. Zapraszam do komentowania i obserwowania.


Nie składałam jeszcze życzeń. Spóźnione, ale... Wszystkiego dobrego na Wielkanoc... która była kilka dni temu...

Byłam na działce, i tak oto sobie niektórzy tam żyją:

Jak się dobrze przyjrzeć można zobaczyć pana pszczołę ( ^u^)

Zwykłe bratki...

... i dzikie bratki...

...wesołą stokrotkę...

... pana żabę...


... zaczynam powątpiewać czy jestem przy zdrowych zmysłach.

W następnym poście zajmę się budynkami (nie z działki), a resztę przyrody zostawię na kiedy indziej. Sztuka to nie praca tylko pasja, więc wszystko może być sztuką. Ogranicza nas tylko wyobraźnia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz